niedziela, 18 maja 2014

Epilog


***

20 lat później

Siedziałam w kuchni i przeglądałam gazetę, znudzona nudnymi artykułami wstałam i ruszyłam do salonu.
Usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam w ręce album.
Otworzyłam pierwszą stronę, a na niej widniało moje i Alexisa zdjęcia z młodości. Czasami chciałabym znowu mieć te 20 lat.
Przewracając kolejne strony, pojawiły się zdjęcia Davida i mojego skarba Mateo.

Mateo przyszedł na świat 19 lat temu, dziś już jest dorosły, ale ja dalej pamiętam jak stawiał pierwsze kroki w domu.

Na następnej stronie widniało zdjęcia z dnia, który będę pamiętać na wieki.

Robiłam obiad dla moich chłopaków. Aż nagle drzwi otworzyły się z hukiem, jako pierwszy do kuchni wpadł David śmiejąc się i podskakując. Za nim powoli biegł, potykając się o własne kogi malutki 2 letni Mateo, po chwili wszyscy usłyszeli huk i śmiech chłopców.
Młodszy z nich nawet jak się przewracał, to nie płakał.
-Chodź tu- powiedziałam i podniosłam go z ziemi- nie biegaj tak, bo będziesz miał pełno siniaków.
Mały tylko się zaśmiał i przytulił do mnie.
-A gdzie Alexis?- zapytałam starszego.
-Jestem, jestem- odpowiedział mi mój mąż, tak mąż pobraliśmy się dwa lata temu.
-Czy mógłbyś pilnować syna znowu ma pełno siniaków na nogach.
-Nie moja wina, że od najmłodszych lat biega za piłką- zaśmiał się, pocałował mnie i zabrał syna.
Czasami zastanawiam się kto jest gorszy Mateo czy Alexis, ten drugi coraz częściej zachowuje się jak małe dziecko. 
Ale trzeba było przyznać, mały odziedziczył urodę po ojcu, byli wręcz identyczni, mam nadzieje, że po mnie odziedziczył trochę rozumu, bo jak nie to będzie ciężko.
-Jak w szkole David?
-Dobrze na przerwie graliśmy w nogę.
-To nie nowość, a jak plakat?
-Dostałem szóstkę.
-Cieszę się, zawołaj wujka i chodźcie do stołu.
-Dobrze.

Po obiedzie poszłam się położyć, bo rozbolała mnie głowa, po godzinie obudziły mnie śmiechy z dołu. Wstałam i po cichu ruszyłam na dół, śmiechy dobiegały z kuchni, tam też się udałam, ale to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Całe pomieszczenie było w mące, a już nie wspomnę o chłopakach.
-Co wy robicie?- zapytałam ze śmiechem.
-Ciasto- odrzekł dumnie Alexis.
-Coś wam to nie idzie- zaśmiałam się i zaczęłam im pomagać.

***

Siedziałam na trybunach i czekałam, aż mecz się zacznie. Ten mecz nie był zwykłym meczem, był on ostatnim w karierze Alexisa.

W pierwszym składzie wybiegła cała moja trójca, Mateo i David poszli w ślady Alexisa i obaj zostali piłkarzami Barcelony, byłam z nich ogromnie dumna.

Mecz zakończył się wygraną 8-0 dla Barcy a gole strzelili po 3 Alexis i David a 2 Mateo, po meczu było uroczyste pożegnanie Alexisa, a później jako szczęśliwa rodzina ruszyliśmy do domu.

***
Przepraszam was za ponad miesięczną przerwę, laptop mi się zepsuł i dopiero dzisiaj go odzyskałam.

Chciałabym wam wszystkim, którzy czytali moje blogi serdecznie podziękować, bez was i waszych komentarzy byłabym nikim. 
Jeszcze raz bardzo wam dziękuje i tym blogiem kończy moją przygodę z pisaniem.
Do widzenia!!!!

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 6


Sezon dobiegł końca, Barcelona wygrała wszystko, co było możliwe, w końcu piłkarzy czeka trochę przerwy i spokoju.

Wszedł do domu i od razu skierował się do kuchni, wiedział, że tam będzie Gabi i tym razem także się nie mylił.
Podszedł do niej i przywitał się.
-Hej, jak tam?
-Dobrze, mam coś dla Ciebie.
-Co?
-Proszę- wręczył jej dwa bilety lotnicze na Ibizę.
-Co to jest?- zapytała zdziwiona.
-Jak to co, bilety jedziemy na wakacje, ja ty i David.
-Alexis ja nie wiem czy mogę, za wiele już dla nas zrobiłeś, mieliśmy się wyprowadzić, a cały czas tu jesteśmy.
-Przestań, powiedziałem, że nigdzie was nie puszczę a to taki mały prezent.
-Dziękuje, kiedy jedziemy?
-Za dwa dni.
-Co?! Nie zdążę wziąć urlopu.
-To już załatwione, spakuj się i jedziemy.
-Z kim?
-Leo i Cesc z rodzinami.
-Ok jeszcze raz dziękuje.
-Nie ma za co- uśmiechnął się i zaczął jeść obiad.

***

Parę dni później...

Na Ibizie jesteśmy już parę dni. Jest cudownie, David bawi się z Milankiem i Thiago a ja spokojnie wypoczywam.
Jest lepiej niż w bajce.
Właśnie wygrzewałam się na słońcu, gdy ktoś zasłonił mi słońce.
-Kimkolwiek jesteś odejdź- odezwałam się, nie otwierając oczu.
-Miłe powitanie- odezwał się głos.
-Oj nie gniewaj się- podniosłam się i przytuliłam Alexisa.
-Hmm chce coś na przeprosiny- uśmiechnął się i nadstawił policzek, który pocałowałam.
-No i super, jak się bawisz?- zapytał.
-Świetnie, dziękuje Ci.
-Nie ma za co, idziemy coś zjeść?
-Jasne.


Wieczorem David został z Shaki w hotelu, a ja poszłam z Alexisem.
-Gdzie my właściwie idziemy?- zapytałam zaciekawiona.
-Zobaczysz, spodoba Ci się.
-Dobrze.

Po jakimś czasie doszliśmy na plaże, było cudownie, na piasku rozłożony był koc a na nim pełno jedzenia.
-Łał tu jest pięknie.
-Ciesze się, że Ci się podoba.
-Sam to zrobiłeś?
-Prawie, Shaki mi pomagała- odparł drapiąc się po głowie.
-Jest cudownie.
-Jemy?
-Pewnie.

Resztę wieczoru siedzieliśmy i rozmawialiśmy, w pewnym momencie Alexis zaczął przybliżać się do mnie.
Nasze usta dzieliły zaledwie centymetry już chciał mnie pocałować jednak ja odsunęłam się.
-Ja przepraszam nie powinienem- odparł zmieszany.
-Alexis ja nie mogę- do moich oczu zaczęły napływać łzy.
-Co się dzieje?
-Alexis mnie to przerosło, kiedyś byliśmy tak blisko, a potem los nas rozłączył, nie chcę tego przeżywać jeszcze raz, boje się.
-Jeśli mi zaufasz, nigdy nie będziesz cierpieć, jesteś tym, czego pragnę, od zawsze byłaś, wtedy kiedy wyjechałem, przez parę miesięcy płakałem, całe noce, w końcu po wielu wizytach u psychologa podniosłem się i zacząłem żyć dalej, lecz gdy Cię zobaczyłem wtedy w klubie, wszystkie wspomnienia wróciły, nie mogę przestać o tobie myśleć, chce Ci tylko jedno powiedzieć ja Cię kocham.
-Alexis ja nie wiem.
-Popatrz na mnie, wiem, że się boisz, ale nie masz czego, jestem i już zawszę będę z tobą.
-Alex ja ciebie też kocham.
Jeszcze raz zbliżył się do mnie i musnął swoimi ustami moje, ta chwila była nie do opisania, czułam się cudownie.
Po chwili odsunęliśmy się od siebie.
-A jednak mi zaufałaś.
-Nie chcę Cię już stracić- powiedziałam i przytuliłam się do piłkarza.
-I nie stracisz.
-Wracajmy już.
-Dobrze.


***
No i mamy ostatni rozdział, jeszcze tylko epilog, chciałam napisać jeszcze parę rozdziałów, ale nie mam już weny i nie chcę, żebyście tak długo czekały.
To ostatnie moje opowiadanie i z zakończeniem tego blog kończę pisanie.
A więc do zobaczenia ;)

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział 5

***

Obudziły go promienie słońca delikatnie wpadające przez roletę. Niechętnie otworzył oczy, przetarł twarz i ruszył do toalety.
Po 20 minutach zszedł na dół, jak zawsze na stole leżał talerz z kanapkami przygotowanymi przez Gabi, porwał jedną i zaparzył kawę.

Zabrał jedzenia i napój i poszedł do salonu, gdzie urzędował David, na ziemi porozrzucane były zabawki a chłopiec siedział i oglądał bajki.
Uśmiechnął się na ten widok, musiał przyznać, że odkąd w jego domu pojawiła się Gabriela wraz z Davidem jego życie nabrało kolorów, już nie był sam w tej wielkiej willi.
Nie lubił samotności dlatego cieszył się, że młoda Chilijka z bratem zamieszkali w jego domu.
Teraz mógł stwierdzić, że był szczęśliwy.
-Halo Alexis słyszysz mnie- przed min stała drobna brunetka o pięknych czekoladowych oczach.
-Przepraszam, zamyśliłem się, co mówiłaś?
-Mam prośbę mógłbyś zabrać dzisiaj Davida na trening, bo ja mam rozmowę w sprawie pracy.
-Pracy? Nic mi nie mówiłaś, a tak poza tym to po co chcesz pracować? Przecież mamy pieniądze.
-Mamy? Nie Alexis ty masz i tak już żyjemy na twój rachunek, chciałabym chociaż trochę Cię odciążyć.
-Nie wiem po co, ale jak chcesz no to dobrze. A gdzie chcesz pracować?
-Na razie jako kelnerka w kawiarni, a potem się zobaczy.
-Ok, no to młody zbieraj się, jedziesz z wujkiem na trening.
-Super!
Chłopiec krzycząc i śmiejąc się pobiegł na górę po rzeczy, po paru sekundach był już z powrotem.
-To my idziemy, powodzenia- pocałował dziewczynę w policzek i z Davidem poszedł na trening.


Stała przed niewielką kawiarnią naprzeciwko Camp Nou, wzięła głęboki wdech i weszła do środka.
-Dzień dobry ja w sprawie pracy- zwróciła się do blondynki za ladą.
-Dobrze, zaraz zawołam szefową.
Po paru minutach dziewczyna wróciła z dość wysoką kobietą, wyglądała na około 50 lat i wydawała się miła.
-Dzień dobry.
-Witam, przejdźmy od razu do rzeczy, ma pani jakieś dokumenty?
-Tak, oczywiście.
-No no no widzę ma pani jakieś doświadczenie, dobrze przyjmiemy panią na okres próbny.
-Dziękuje bardzo, kiedy mogę zacząć?
-Nawet od zaraz.
-Dobrze.
-Tylko ostrzegam, za niedługo przychodzą tu piłkarze, proszę zachowywać się normalnie.
-Oczywiście.
-No to chodź Olivia wszystko Ci pokaże.


Na trening przybili spóźnieni, bo musieli po drodze wstąpić do sklepu po słodycze dla Davida.
Wbiegł na murawę i od razu przywitał go zły wzrok trenera.
-Trenerze ja przepraszam za spóźnienie, ale musiałem zabrać Davida i jechać jeszcze do sklepu.
-Przypominam Alexis, że to nie jest przedszkole.
-Ja wiem, przepraszam.
-Dołącz do reszty, a po treningu zostaniesz i zrobisz 10 karnych kółek.
-Tak jest.

-Cześć David pomożesz mi dzisiaj przy treningu?- kucnął i popatrzył na blondyna.
-Dzień dobry, oczywiście a chce pan żelka? Wujek mi kupił- oznajmił dumnie malec.
-Pewnie, na żelka każdy się skusi- uśmiechnął się do chłopca i podszedł do piłkarzy.
-Wstawać z ziemi i do treningu!- krzyknął, a każdy wykonał jego polecenie.


Zbliżała się 13, jak na razie Gabi dobrze szło obsłużyła nawet parę klientów i dostała pochwałę od szefowej.
W jednej chwili do kawiarni weszła grupa piłkarzy na czele z małym Davidem, uśmiechnęła się na ten widok, cieszyła się, że jej brat jest szczęśliwy.
-Co wam podać?
-Gabi ty tu pracujesz?-zapytał zdziwiony Cesc.
-Parę godzin temu zaczęłam prace, więc wracając do pytania, co wam podać?
-10 kaw i jeden sok pomarańczowy.
-Dobrze.

-Nie mówiłaś, że znasz piłkarz Barcy.
-Wiesz nie było okazji- zaśmiały się.
-Jacy oni są?- zapytała ciekawa.
-Świetni, ale czasem zachowują się jak dzieci.



Reszta tygodnia minęła spokojnie dla wszystkich, dziś Barca miała grać u siebie z Levante, na ten mecz Alexis przygotował coś dla Gabi.
-Gabi chodź tu na chwile!
-Co się stało?
-Nic, chciałbym Ci coś dać- za siebie wyciągnął pudełko i wręczył go dziewczynie.
-Co to?
-Sama zobacz.
Gabriela otworzyła pudełko i oniemiała, w środku znajdowały się dwa bilety na dzisiejszy mecz i koszulka Alexisa.
-Dziękuje!- pisnęła i rzuciła się na szyje Chilijczyka.
-Nie ma za co mam nadzieje, że przyjdziecie z Davidem na mecz, on już dostał swoją koszulkę.
-Dziękuje, dziękuje za wszystko.
Uśmiechnął się i jeszcze raz uścisnął brunetkę, tym razem poczuł coś dziwnego, poczuł to, co za dawnych lat, miłość do Gabi.
Popatrzyli sobie w oczy ich twarze powoli zaczęły zbliżać się do siebie..
-Patrz co dostałem!- do pokoju wbiegł chłopczyk w koszulce z nazwiskiem Alexisa na plecach.
Para szybko odskoczyła od siebie lekko speszona.
-Świetna, idź teraz pooglądać bajki.
-Dobrze.


Tysiące kibiców każdy ubrany w koszulkę ze swojego klubu, flagi powiewające na wietrze, atmosfera nie do opisania, tak właśnie było na meczach Barcy, tu każdy był równy, wszyscy jednoczyli się i dawali jak największy doping swojej drużynie.
Pośród wielu kibiców na trybunach siedziała piękna brunetka z małym chłopcem skaczącym z radości.

Gabi popatrzyła na cieszącego się Davida i musiała przyznać, pierwszy raz po śmierci rodziców, widziała go tak szczęśliwego.

Mecz się zaczął, Barcelona od początku utrzymywała się przy piłce, miała parę okazji ale nie potrafiła jej wykończyć.

Jest 66 minuta lewym skrzydłem biegnie Neymar podaje do Messiego ten zauważa wbiegającego w pole karne Alexisa podaje wprost na jego nogę ten strzela i gooooooooooooooooooooooooooool!
Barcelona prowadzi 1-0!
Proszę państwa, co tu się dzieje, Alexis biegnie do narożnika i podnosi koszulkę, na niej widzimy jego zdjęcie z dzieciństwa z jakąś dziewczynką, ale kto to może być? Mamy nadzieje, że po meczu się dowiemy.

Mecz się skończył, Alexis został poproszony do udzielenia wywiadu.
-Dobry wieczór panie Sanchez, zagrał pan dziś świetny mecz, jak ocenia pan grę drużyny?
-Zespół zagrał świetnie i dał z siebie wszystko, jestem zadowolony z gry drużyny.
-Jeszcze jedno pytanie, kim jest ta dziewczynka na zdjęciu na twojej koszulce?
-To moja najlepsza przyjaciółka, Gabriela, którą niedawno odzyskałem, mam nadzieje, że na zawsze.
-Dziękuje za wywiad i powodzenia na kolejnych meczach.


***
No i jestem po miesiącu przerwy przepraszam, że musieliście czekać tak długo, już nie wyrabiam, no ale jest, średnio jestem zadowolona z rozdziału, ale zostawiam wam do oceny,
Jeszcze 1-2 rozdziały i koniec papa :* :***


piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4

***

Alexis wstał rano o dziwo z uśmiechem na twarzy. A dlaczego? Tego można się domyślić. To dziś miał szukać Gabrieli, chciał ją znaleźć, choć na chwile popatrzeć w piękne czekoladowe oczy, w cudowny uśmiech, który nie jednego faceta zwalał z nóg. Chciał być przy niej chociaż, na chwile, porozmawiać, pomóc. Jego dziecięca miłość znowu odżyła, ale czy z taką samą siłą?

To była jego najszybsza pobudka w życiu, ubrał się, zjadł śniadanie i wybiegł z domu. Nie miał za wiele czasu, musiał za niedługo iść na trening a bał się, że jak będzie zwlekał już nigdy jej nie zobaczy.

Wszedł do klubu, w którym był wczoraj, nie wyglądał on tak jak w nocy. Muzyka grała ciszej, ludzi było niewielu. Rozejrzał się dookoła, w kątach porozstawiane były stoliki, na środku wielki parkiet do tańczenia a naprzeciwko drzwi, bar z drinkami. Poprawił włosy i ruszył w kierunku barmana.
-Przyszedłeś się zabawić?- zapytał.
-Nie dziś, mam prośbę.
-Wal śmiało.
-Gdzie znajduje się biuro szefa?
-Chodź zaprowadzę Cię- odrzekł miły chłopak.
Już po paru minutach siedział przed dość otyłym mężczyzną. Jego twarz przypominała Alexisowi jego wujka, parę siwych włosów na głowie, wąs i zmarszczki na twarzy. Na pierwszy rzut oka wydawał się miły.
-Dzień dobry.
-Witaj chłopcze.
-Mam prośbę- zaczął od razu.
-O co chodzi?
-Pracuje u was taka piękna brunetka, ma na imię Gabriela.
-Tak, super dziewczyna, ale od wczoraj tu nie pracuje.
-A mógłby mi pan podać jej adres?
-Nie mogę wyjawiać takich informacji.
-Ale ja muszę wiedzieć, to moja przyjaciółka z dzieciństwa, nie mogę jej drugi raz stracić, proszę to nasze zdjęcie jak byliśmy mali-Alexis podał fotografie starszemu panu, ten przyjrzał się jej uważnie.
-No dobrze- westchnął- dla ciebie zrobię wyjątek, bo widzę jak Ci zależy, oto jej adres, mieszka w hotelu, nie zmarnuj tej szansy.
-Dobrze, dziękuje.
Wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy, miał w ręku adres kobiety, którą kochał.
Wsiadł do auta i pojechał na stadion.

Na treningu ćwiczył najlepiej jak mógł, chciał wystąpić w następnym meczu a wiedział, że ma konkurencje.
Pod koniec zajęć przybiegł do niego Leo.
-Alexis a coś ty dzisiaj taki, grasz lepiej niż zawsze.
-Haha nie wiem tak jakoś, mam dobry dzień.
-No to miej takich więcej- poklepał przyjaciela po plecach i poszedł do szatni.

Zaraz po treningu pojechał pod wskazany hotel, z minuty na minute denerwował się coraz bardziej, bał się, że mogła zmienić hotel i już nigdy by jej nie zobaczył.
W recepcji też nie miał łatwo dopiero po 20 minutach udało mu się zdobyć numer pokoju.
Stanął przed właściwymi drzwiami, wziął głęboki oddech i zapukał.
Minęła minuta, dwie, nikt mu nie otwierał, zrezygnowany ruszył w kierunku windy, gdy w ostatnim momencie usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się i zobaczył Gabriele, widział szok na jej twarzy, chciało mu się płakać ze szczęścia, udało mu się, odnalazł ją.

Stała nieruchomo, nie mogła uwierzyć w to, co widzi, przed nią stał Alexis we własnej osobie, ale co on tu robi? Myślała, że o niej zapomniał, skąd zna jej adres? Postanowiła zacząć rozmowę.
-A... Alexis- wyjąkała.
-We własnej osobie- uśmiechnął się, miał taki cudowny uśmiech, pamiętała jak w dzieciństwie wypadła jej jedynka i wszystkie dzieci się z niej śmiały, na co Alexis postanowił wyrwać sobie tego samego zęba, żeby pomóc przyjaciółce.
Uśmiechnęła się na samo wspomnienie, uwielbiała spędzać z nim czas, kochała go najmocniej na świecie, a potem wyjechał i zostawił ją.
-Mogę wejść?- zapytał.
-Tak- odpowiedziała już pewniej, zupełnie zapomniała o Davidzie, który grzecznie oglądał bajki.
-Co ty tu robisz? Skąd masz mój adres?
-Udało mi się zdobyć, czemu nie mówiłaś, że przyleciałaś do Barcelony? Wczoraj w klubie nie rozpoznałem Cię, dopiero wieczorem uświadomiłem sobie, że to byłaś ty.
-Proszę nie wracajmy do tego- powiedziała zawstydzona, było jej wstyd, gdyby nie to, że Alexis nie miał wczoraj humoru, przespałaby się z najlepszym przyjacielem. Najlepszym przyjacielem no właśnie czy mogła go tak nazywać, przecież nie widzieli się tyle lat.
-To twój syn?- zapytał Alex widząc małego Davida, w jego głosie można było zauważyć smutek.
-Nie to mój brat, nie przestrasz się to zagorzały kibic Barcelony.
-David, to mój..- zawahała się nie wiedziała co ma powiedzieć-kolega- dokończyła w końcu.
-Cześć jestem Alexis- chłopak kucną i wyciągnął rękę w kierunku chłopczyka, którą tamten uścisnął.
-Ty jesteś Alexis Sanchez?
-Tak.
-Ale super!
-David idź pooglądać bajki, chciałabym porozmawiać z Alexisem.
-Dobrze, ale pobawisz się potem ze mną?- zapytał piłkarza.
-Jasne.


-Gabi, mam do ciebie pytanie, co się stało, że wyprowadziłaś się z domu?
-Moi rodzice zmarli parę tygodni temu, musiałam sprzedać dom i przeprowadziłam się tu na razie mieszkamy w hotelu.
-Tak mi przykro, uwielbiałem twoich rodziców- odparł ze smutkiem.
-Byli wspaniałymi ludźmi- z jej oczu popłynęły łzy.
Alexis od razu wstał i przytulił dziewczynę, nie chciał żeby płakała.

Gabi czuła się wspaniale w ramionach Alexisa, nigdy nie czuła się tak bezpiecznie jak u niego. Jednak ta piękna chwila nie trwała długo.
Alexis puścił dziewczyna i usiadł z powrotem na krześle.
-Gabi powiedz mi co się stało? Po co pracowałaś w tym klubie? Co się dzieje?
-Ja... ja tego nie chciałam, musiałam to robić- znowu po jej policzkach popłynęły słone łzy.
-Popatrz na mnie, możesz mi wszystko powiedzieć, zaufaj mi.
Mimo że widzieli się pierwszy raz od tylu lat Gabi wiedziała, że tylko jemu może zaufać więc wyjawiła prawdę.
-Po śmierci rodziców dowiedziałam się, że mieli okropne długi, musiałam sprzedać dom, żeby je spłacić, pieniądze mi się kończyły, a nie mogłam znaleźć pracy, co miałam zrobić? Nie mogłam pozwolić na to, żeby David cierpiał.
-Gabi, czemu mi wczoraj nie powiedziałaś, pomogę Ci, słyszysz? Pomogę. Pakuj się, przeprowadzacie się do mnie. 
-Nie Alexis, masz swoje życie, jesteś piłkarzem, nie przejmuj się nami jakoś sobie poradzimy.
-Nie, straciłem Cię wtedy, nie stracę Cię teraz, idź spakuj siebie i Davida, a ja się z nim pobawię.
-Dziękuje- otarła łzy i uśmiechnęła się.

Był zszokowany, nie wiedział, że ona mogła tak cierpieć, straciła rodziców, musiała zająć się bratem i zarabiać. Dziękuje Bogu, że trafił na nią w klubie, musi jej pomóc, nie opuści jej, teraz gdy ją odzyskał.

***

No to trochę dłuższy rozdział, taki na walentynki :D
Pozdrowienia dla wszystkich par :P 
Do nowego!

niedziela, 12 stycznia 2014

Rozdział 3

***

Wróciłam do domu koło trzeciej nad ranem, od razu poszłam do łazienki. Marzyłam o gorącej kąpieli. Rozebrałam się i popatrzyłam z obrzydzeniem na swoje odbicie. Brzydzę się sobą, tym co robię, już nie jestem tą samą Gabrielą, tamta już dawno odeszła wraz ze śmiercią rodziców i pewnie już nie wróci.

Zanurzyłam się pod samą brodę w bąbelkach, które delikatnie pękały z każdym moim ruchem, one przypominały mnie z każdą chwilą pękam coraz mocniej, mam już dość wszystkiego, mam ochotę wyjść i już nie wrócić nigdy, ale nie mogę, nie zrobię tego Davidowi, jedynej osobie, na której mi zależy.
Po kąpieli ubrałam się w pidżamę i położyłam koło małego. Próbowałam zasnąć, ale nic z tego, moje myśli krążyły wokół Alexisa, który dzisiaj ma urodziny.
Co u niego? Jak się ma? Czy pamięta o mnie?
Z tymi i wieloma innymi pytaniami w końcu zasnęłam.

Obudziło mnie słońce delikatnie wpadające zza żaluzji. Podniosłam się leniwie i popatrzyłam na Davida, który smacznie spał. Wstałam i poszłam do łazienki.
Gdy wróciłam ubrana mały już nie spał.
-Cześć mistrzu co dziś robimy?
-Pójdziemy na boisko?- zapytał podekscytowany.
-Pewnie, ale najpierw coś zjemy i ubierzemy się.

Po pół godzinie byliśmy w drodze na pobliskie boisko. Akurat miejscowa drużyna zaczynała trening, po krótkiej rozmowie z trenerem mały dołączył do chłopców.
David biegał i śmiał się, pierwszy raz widziałam go tak szczęśliwego od czasu śmierci rodziców, piłka sprawia mu szczęście, to widać.
Rozmyślałam jeszcze długo, w pewnym momencie usłyszałam czyjś głos.
-Przepraszam co pan mówił, zamyśliłam się- uśmiechnęłam się do starszego pana, trenera drużyny.
-Nic nie szkodzi, mówiłem, że David ma ogromny talent i przydałby się w naszej drużynie co pani na to?
-Naprawdę? Na pewno się ucieszy, zapytam go. Kiedy są treningi?
-We wtorki i czwartki, proszę to wypełnić i przynieś na następny trening- podał mi kartkę i odszedł. Zaraz za nim przybiegł uśmiechnięty Davi.
-I jak tam trening?
-Było super.
-Chciałbyś znowu przyjść?
-Jasne!- krzyknął szczęśliwy.
-To załatwione.
-Naprawdę?- pokiwałam głową a ten rzucił się na mnie.
W super humorach wróciliśmy do hotelu.
Nadszedł wieczór a ja niestety musiałam ruszać do pracy, zostawiłam małego pod opieką opiekunki hotelowej i wyszłam.

***
Alexis..

Zaraz po treningu pojechałem do sklepu zrobić jakieś zakupy, bo lodówka świeciła pustkami, gdy wróciłem do domu położyłem się przed telewizorem.
O 19 zadzwonił mój telefon.
-Siema.
-Hej.
-Zbieraj się jedziemy na imprezę.
-Dobra.
-Będę za 20 minut.

Nic nie odpowiedziałem tylko rozłączyłem się, nie miałem ochoty z się z nim kłócić więc ustąpiłem. Dzisiaj są moje urodziny więc trzeba się zabawić.
Dani tak jak powiedział był po 20 minutach, wsiadłem do taksówki i pojechaliśmy do klubu.

Na miejscu czekali już piłkarze.
Zamówiliśmy drinki i głos zabrał Gerard.
-No więc nasz kochany Alexisie, skończyłeś dzisiaj 24 lata (zmienione na potrzeby opowiadania) życzymy Ci dużo zdrowia jakieś porządnej dziewczyny, która ustawiłaby cię do pionu no i wielu sukcesów.
-Dzięki- odparłem z uśmiechem.
-To nie wszystko zamówiliśmy Ci dzisiaj najlepszą panienkę w tym klubie, udanej zabawy-powiedział i popchnął mnie w stronie pokoju.
Nie wiem, czy to dobry pomysł, szczerze nie mam dziś ochoty na seks, a to nowość.

***
Czekałam na mojego kolejnego klienta, szczerze z każdym razem było mi łatwiej, nie mówię, że mnie to dalej nie brzydzi, ale przyzwyczaiłam się do tego.
Drzwi do pokoju otworzyły się a w nich stanął przystojny brunet a ja zamarłam wszędzie rozpoznałabym te przepiękne czekoladowe oczy, w których na pewno nie jedna dziewczyna by utonęła. Stałam sparaliżowana, mam tylko nadzieje, że mnie nie rozpozna.

-Usiądź- odezwał się a ja wykonałam jego rozkaz- nie mam ochoty dzisiaj na seks więc po prostu posiedźmy tutaj.
-Dobrze- odezwałam się niepewnie.
Siedzieliśmy cicho, co parę minut jedno z nas wydawało z siebie parę dźwięków, to była najdłuższa godzina w moim życiu.

***

Siedziałem naprzeciwko drobnej brunetki, była piękna, miała brązowe falowane włosy i czekoladowe oczy, była inna od reszty panienek z tego klubu, wiem, że nie robi tego dla siebie tylko z przymusu, widzę to. Jednak jedno nie dawało mi spokoju, cały czas wydawało mi się, że ją znam. ale nie wiem skąd.
-Po co to robisz? -zapytałem.
-Bo muszę a w ogóle co Cię to interesuje.
-Widzę, że nie jesteś taka jak inne, ale skoro nie chcesz powiedzieć prawdy.

Po godzinie wyszedłem z pokoju i ruszyłem w stronę chłopaków.
-I jak było?
-Super.

Zaraz, gdy Alexis wyszedł poszłam do szefa.
-Przepraszam mogę wejść?
-Jasne, co się stało?- zapytał starszy mężczyzna.
-Chciałabym odejść.
-Dlaczego?- zapytał zdziwiony.
-To już moja sprawa.
-No dobrze, trzymaj to są twoje pieniądze, szkoda, bo klienci uwielbiali Cię.
Uśmiechnęłam się tylko i wyszłam. Zaraz później wyszłam z klubu i taksówką udałam się do hotelu.
Całą noc zastanawiałam się, czy aby na pewno Alex mnie nie poznał, po tylu latach dalej się nie zmienił, ma taką samą twarz jak w dzieciństwie, może troszkę zmężniał.

***

Wróciłam do domu po imprezie i od razu położyłem się spać jednak dalej po głowie krążyła mi ta piękna brunetka, trzeba było się z nią przespać, a nie teraz żałować.


Obudziłem się w nocy z głośnym krzykiem.
-Gabriela!
Już wiem kim ona jest, ale to nie może być prawdę moja Gabi została w Chile. Resztę nocy nie spałem tylko oglądałem nasze wspólne zdjęcia, które znalazłem.


Jak ja mogłem o niej zapomnieć? Przecież obiecałem. Muszę ją znaleźć, muszę dowiedzieć się, czy to ona!

***
No to mamy nowy rozdział zostawiam wam do oceny :)