piątek, 14 lutego 2014

Rozdział 4

***

Alexis wstał rano o dziwo z uśmiechem na twarzy. A dlaczego? Tego można się domyślić. To dziś miał szukać Gabrieli, chciał ją znaleźć, choć na chwile popatrzeć w piękne czekoladowe oczy, w cudowny uśmiech, który nie jednego faceta zwalał z nóg. Chciał być przy niej chociaż, na chwile, porozmawiać, pomóc. Jego dziecięca miłość znowu odżyła, ale czy z taką samą siłą?

To była jego najszybsza pobudka w życiu, ubrał się, zjadł śniadanie i wybiegł z domu. Nie miał za wiele czasu, musiał za niedługo iść na trening a bał się, że jak będzie zwlekał już nigdy jej nie zobaczy.

Wszedł do klubu, w którym był wczoraj, nie wyglądał on tak jak w nocy. Muzyka grała ciszej, ludzi było niewielu. Rozejrzał się dookoła, w kątach porozstawiane były stoliki, na środku wielki parkiet do tańczenia a naprzeciwko drzwi, bar z drinkami. Poprawił włosy i ruszył w kierunku barmana.
-Przyszedłeś się zabawić?- zapytał.
-Nie dziś, mam prośbę.
-Wal śmiało.
-Gdzie znajduje się biuro szefa?
-Chodź zaprowadzę Cię- odrzekł miły chłopak.
Już po paru minutach siedział przed dość otyłym mężczyzną. Jego twarz przypominała Alexisowi jego wujka, parę siwych włosów na głowie, wąs i zmarszczki na twarzy. Na pierwszy rzut oka wydawał się miły.
-Dzień dobry.
-Witaj chłopcze.
-Mam prośbę- zaczął od razu.
-O co chodzi?
-Pracuje u was taka piękna brunetka, ma na imię Gabriela.
-Tak, super dziewczyna, ale od wczoraj tu nie pracuje.
-A mógłby mi pan podać jej adres?
-Nie mogę wyjawiać takich informacji.
-Ale ja muszę wiedzieć, to moja przyjaciółka z dzieciństwa, nie mogę jej drugi raz stracić, proszę to nasze zdjęcie jak byliśmy mali-Alexis podał fotografie starszemu panu, ten przyjrzał się jej uważnie.
-No dobrze- westchnął- dla ciebie zrobię wyjątek, bo widzę jak Ci zależy, oto jej adres, mieszka w hotelu, nie zmarnuj tej szansy.
-Dobrze, dziękuje.
Wyszedł z pokoju z uśmiechem na twarzy, miał w ręku adres kobiety, którą kochał.
Wsiadł do auta i pojechał na stadion.

Na treningu ćwiczył najlepiej jak mógł, chciał wystąpić w następnym meczu a wiedział, że ma konkurencje.
Pod koniec zajęć przybiegł do niego Leo.
-Alexis a coś ty dzisiaj taki, grasz lepiej niż zawsze.
-Haha nie wiem tak jakoś, mam dobry dzień.
-No to miej takich więcej- poklepał przyjaciela po plecach i poszedł do szatni.

Zaraz po treningu pojechał pod wskazany hotel, z minuty na minute denerwował się coraz bardziej, bał się, że mogła zmienić hotel i już nigdy by jej nie zobaczył.
W recepcji też nie miał łatwo dopiero po 20 minutach udało mu się zdobyć numer pokoju.
Stanął przed właściwymi drzwiami, wziął głęboki oddech i zapukał.
Minęła minuta, dwie, nikt mu nie otwierał, zrezygnowany ruszył w kierunku windy, gdy w ostatnim momencie usłyszał dźwięk otwieranych drzwi, odwrócił się i zobaczył Gabriele, widział szok na jej twarzy, chciało mu się płakać ze szczęścia, udało mu się, odnalazł ją.

Stała nieruchomo, nie mogła uwierzyć w to, co widzi, przed nią stał Alexis we własnej osobie, ale co on tu robi? Myślała, że o niej zapomniał, skąd zna jej adres? Postanowiła zacząć rozmowę.
-A... Alexis- wyjąkała.
-We własnej osobie- uśmiechnął się, miał taki cudowny uśmiech, pamiętała jak w dzieciństwie wypadła jej jedynka i wszystkie dzieci się z niej śmiały, na co Alexis postanowił wyrwać sobie tego samego zęba, żeby pomóc przyjaciółce.
Uśmiechnęła się na samo wspomnienie, uwielbiała spędzać z nim czas, kochała go najmocniej na świecie, a potem wyjechał i zostawił ją.
-Mogę wejść?- zapytał.
-Tak- odpowiedziała już pewniej, zupełnie zapomniała o Davidzie, który grzecznie oglądał bajki.
-Co ty tu robisz? Skąd masz mój adres?
-Udało mi się zdobyć, czemu nie mówiłaś, że przyleciałaś do Barcelony? Wczoraj w klubie nie rozpoznałem Cię, dopiero wieczorem uświadomiłem sobie, że to byłaś ty.
-Proszę nie wracajmy do tego- powiedziała zawstydzona, było jej wstyd, gdyby nie to, że Alexis nie miał wczoraj humoru, przespałaby się z najlepszym przyjacielem. Najlepszym przyjacielem no właśnie czy mogła go tak nazywać, przecież nie widzieli się tyle lat.
-To twój syn?- zapytał Alex widząc małego Davida, w jego głosie można było zauważyć smutek.
-Nie to mój brat, nie przestrasz się to zagorzały kibic Barcelony.
-David, to mój..- zawahała się nie wiedziała co ma powiedzieć-kolega- dokończyła w końcu.
-Cześć jestem Alexis- chłopak kucną i wyciągnął rękę w kierunku chłopczyka, którą tamten uścisnął.
-Ty jesteś Alexis Sanchez?
-Tak.
-Ale super!
-David idź pooglądać bajki, chciałabym porozmawiać z Alexisem.
-Dobrze, ale pobawisz się potem ze mną?- zapytał piłkarza.
-Jasne.


-Gabi, mam do ciebie pytanie, co się stało, że wyprowadziłaś się z domu?
-Moi rodzice zmarli parę tygodni temu, musiałam sprzedać dom i przeprowadziłam się tu na razie mieszkamy w hotelu.
-Tak mi przykro, uwielbiałem twoich rodziców- odparł ze smutkiem.
-Byli wspaniałymi ludźmi- z jej oczu popłynęły łzy.
Alexis od razu wstał i przytulił dziewczynę, nie chciał żeby płakała.

Gabi czuła się wspaniale w ramionach Alexisa, nigdy nie czuła się tak bezpiecznie jak u niego. Jednak ta piękna chwila nie trwała długo.
Alexis puścił dziewczyna i usiadł z powrotem na krześle.
-Gabi powiedz mi co się stało? Po co pracowałaś w tym klubie? Co się dzieje?
-Ja... ja tego nie chciałam, musiałam to robić- znowu po jej policzkach popłynęły słone łzy.
-Popatrz na mnie, możesz mi wszystko powiedzieć, zaufaj mi.
Mimo że widzieli się pierwszy raz od tylu lat Gabi wiedziała, że tylko jemu może zaufać więc wyjawiła prawdę.
-Po śmierci rodziców dowiedziałam się, że mieli okropne długi, musiałam sprzedać dom, żeby je spłacić, pieniądze mi się kończyły, a nie mogłam znaleźć pracy, co miałam zrobić? Nie mogłam pozwolić na to, żeby David cierpiał.
-Gabi, czemu mi wczoraj nie powiedziałaś, pomogę Ci, słyszysz? Pomogę. Pakuj się, przeprowadzacie się do mnie. 
-Nie Alexis, masz swoje życie, jesteś piłkarzem, nie przejmuj się nami jakoś sobie poradzimy.
-Nie, straciłem Cię wtedy, nie stracę Cię teraz, idź spakuj siebie i Davida, a ja się z nim pobawię.
-Dziękuje- otarła łzy i uśmiechnęła się.

Był zszokowany, nie wiedział, że ona mogła tak cierpieć, straciła rodziców, musiała zająć się bratem i zarabiać. Dziękuje Bogu, że trafił na nią w klubie, musi jej pomóc, nie opuści jej, teraz gdy ją odzyskał.

***

No to trochę dłuższy rozdział, taki na walentynki :D
Pozdrowienia dla wszystkich par :P 
Do nowego!