czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 2

***

W Barcelonie byliśmy koło południa, taksówką udaliśmy się do hotelu, na parę dni pieniędzy powinno mi wystarczyć, ale co dalej?
Zameldowałam nas w hotelu, pokój był mały, ale przytulny, David od razu poszedł spać a ja odświeżyłam się i także odpłynęłam do krainy morfeusza.

***

Po 2 godzinach wstałam i razem z mały poszliśmy na obiad, a później pozwiedzać miasto, rozglądałam się za pracą, ale nic nie znalazłam, nie wiem co mam dalej robić. Muszę zapewnić Davidowi dobrą przyszłość, rodzice by tego chcieli.

Po 3 godzinach chodzenia po mieście wróciliśmy do hotelu.
Całą noc nie mogłam spać, myślałam o rodzicach, boje się, że ich zawiodę, nie jestem jeszcze na to gotowa, czemu opuścili mnie właśnie w takim momencie?
Z wieloma myślami jakoś udało mi się zasnąć.

***

Rano obudził mnie David skaczący po moim łóżku.
-Co robisz?- zapytałam małego.
-Nic.
-Nic?
-No dobra pójdziemy na stadion?- zapytał z błyskiem w oku.
-Dzisiaj nie, ale na pewno się wybierzemy.
Posmutniał ale po chwili uśmiech zagościł na jego twarzy.
-Pójdziemy na lody?
-Dobrze, ale idź się ubierz.

Po śniadaniu zabrałam małego na lody a później zapisałam go do przedszkola.
Pieniądze zaczęły mi się kończyć, a nie znalazłam pracy, postanowiłam zrobić coś, czego nigdy bym się nie odważyła, ale zrobię to dla Davida, pożegnałam się z małym i ubrana w skąpy strój ruszyłam do klubu.

Po długiej rozmowie udało mi się dostać pracę i już po paru minutach miałam pierwszego klienta.
Ruszyłam z nim do pokoju.
Brzydziłam się sobą, ale w tym momencie nie miałam wyjścia ze łzami w oczach poszłam z nim do łóżka, nie chciałam tego, ale musiałam. Czułam się jak zwykła dziwka, którą byłam. Każdy skrawek mojego ciała wzbudzał u mnie wstręt. Już po pół godziny było po wszystkim, ale to był dopiero początek mojej męki.

***

Wróciłem do domu zmęczony po treningu, opadłem na kanapę i zacząłem myśleć. Nie trwało to jednak długo, bo do domu wbiegł Dani z Neymarem.
-Czy wy nie możecie zachowywać się normalnie?- zapytałem z dezaprobacją.
-Nie- odpowiedział Dani z chytrym uśmiechem.
-Dobra czego chcecie?
-Co będziesz dzisiaj robił?- zapytał Dani nadal uśmiechając się szeroko.
-Nie wiem.
-No to idziemy do klubu- odparł Neymar.
-Nie- odpowiedziałem stanowczo.
-Oj no Alex musisz zapomnieć o tej jędzy.
-Ale nie mogę.
-No to właśnie w tym musimy Ci pomóc.
-Nie.
-Dobra, ale jutro idziemy.
-Niech wam będzie- odparłem zrezygnowany.

***

Wiem, że rozdział nudny, ale następne powinny być lepsze :)
100 lat Alexis!