niedziela, 18 maja 2014

Epilog


***

20 lat później

Siedziałam w kuchni i przeglądałam gazetę, znudzona nudnymi artykułami wstałam i ruszyłam do salonu.
Usiadłam wygodnie na kanapie i wzięłam w ręce album.
Otworzyłam pierwszą stronę, a na niej widniało moje i Alexisa zdjęcia z młodości. Czasami chciałabym znowu mieć te 20 lat.
Przewracając kolejne strony, pojawiły się zdjęcia Davida i mojego skarba Mateo.

Mateo przyszedł na świat 19 lat temu, dziś już jest dorosły, ale ja dalej pamiętam jak stawiał pierwsze kroki w domu.

Na następnej stronie widniało zdjęcia z dnia, który będę pamiętać na wieki.

Robiłam obiad dla moich chłopaków. Aż nagle drzwi otworzyły się z hukiem, jako pierwszy do kuchni wpadł David śmiejąc się i podskakując. Za nim powoli biegł, potykając się o własne kogi malutki 2 letni Mateo, po chwili wszyscy usłyszeli huk i śmiech chłopców.
Młodszy z nich nawet jak się przewracał, to nie płakał.
-Chodź tu- powiedziałam i podniosłam go z ziemi- nie biegaj tak, bo będziesz miał pełno siniaków.
Mały tylko się zaśmiał i przytulił do mnie.
-A gdzie Alexis?- zapytałam starszego.
-Jestem, jestem- odpowiedział mi mój mąż, tak mąż pobraliśmy się dwa lata temu.
-Czy mógłbyś pilnować syna znowu ma pełno siniaków na nogach.
-Nie moja wina, że od najmłodszych lat biega za piłką- zaśmiał się, pocałował mnie i zabrał syna.
Czasami zastanawiam się kto jest gorszy Mateo czy Alexis, ten drugi coraz częściej zachowuje się jak małe dziecko. 
Ale trzeba było przyznać, mały odziedziczył urodę po ojcu, byli wręcz identyczni, mam nadzieje, że po mnie odziedziczył trochę rozumu, bo jak nie to będzie ciężko.
-Jak w szkole David?
-Dobrze na przerwie graliśmy w nogę.
-To nie nowość, a jak plakat?
-Dostałem szóstkę.
-Cieszę się, zawołaj wujka i chodźcie do stołu.
-Dobrze.

Po obiedzie poszłam się położyć, bo rozbolała mnie głowa, po godzinie obudziły mnie śmiechy z dołu. Wstałam i po cichu ruszyłam na dół, śmiechy dobiegały z kuchni, tam też się udałam, ale to, co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Całe pomieszczenie było w mące, a już nie wspomnę o chłopakach.
-Co wy robicie?- zapytałam ze śmiechem.
-Ciasto- odrzekł dumnie Alexis.
-Coś wam to nie idzie- zaśmiałam się i zaczęłam im pomagać.

***

Siedziałam na trybunach i czekałam, aż mecz się zacznie. Ten mecz nie był zwykłym meczem, był on ostatnim w karierze Alexisa.

W pierwszym składzie wybiegła cała moja trójca, Mateo i David poszli w ślady Alexisa i obaj zostali piłkarzami Barcelony, byłam z nich ogromnie dumna.

Mecz zakończył się wygraną 8-0 dla Barcy a gole strzelili po 3 Alexis i David a 2 Mateo, po meczu było uroczyste pożegnanie Alexisa, a później jako szczęśliwa rodzina ruszyliśmy do domu.

***
Przepraszam was za ponad miesięczną przerwę, laptop mi się zepsuł i dopiero dzisiaj go odzyskałam.

Chciałabym wam wszystkim, którzy czytali moje blogi serdecznie podziękować, bez was i waszych komentarzy byłabym nikim. 
Jeszcze raz bardzo wam dziękuje i tym blogiem kończy moją przygodę z pisaniem.
Do widzenia!!!!